Czasami trzeba się optymistycznie doładować, prawda? Niektóre z moich dotychczasowych sposobów znajdziesz tu, tu i tu. Ciągle tylko szaro i buro, a ja lubię kolory. Gdzie są kolory, pytam?! Cóż, aktualnie zadbałam o nie na własnym talerzu i nie zamierzam oddać, dopóki zima nie minie. Koloroterapia na mnie działa. Żółw też.
Składniki na przygotowanie żółwia:
- 1 zwykła bułka
- 3 wykałaczki
- 3 parówki sojowe
- 1 okrągły plasterek sera żółtego
- kilka plasterków chudego boczku (5-6 powinno wystarczyć)
Połóż bułkę przed sobą. Każdą wykałaczkę przełam w połowie. Na każdą część nabij odcięte odpowiednio długie końcówki z parówek. Jedna z końcówek powinna być dłuższa z dwoma dołkami po bokach- na głowę. Druga natomiast powinna być najkrótsza i ucięta w szpic – na ogonek. Cztery pozostałe tej samej średniej długości dodatkowo powycinane na końcu – na łapki. Każdą z nabitych na wykałaczki części wbij w bułkę. Teraz ułóż plasterek sera na wierzchu, a na nim poprzeplataj wąskie i cienkie plasterki boczku. Zapiekaj w 180C przez ok 15 – 20 minut, dopóki nie będą rumiane.
Sugestie: Taki żółw może być pysznym dodatkiem do obiadu, ale również samodzielnym śniadaniem. Do środka bułki możesz włożyć co tylko chcesz, jeśli zdecydujesz się na bardziej sycącą wersję.
Pytanie: Czy tylko boczek nadaje się do takiej kratki?
Odpowiedź: Niekoniecznie. Możesz też użyć szynki parmeńskiej, ogonówki lub innych. Ważne, aby poszczególne krawędzie odpowiednio się odznaczały tworząc tę charakterystyczną kratkę na grzbiecie żółwia.
Inne propozycje na poprawienie sobie nastroju optymistycznym jedzeniem wraz z poradami znajdziesz w poście:
– Kanapka Sowa,
oj dziewczyno!
Ty to masz fantazje ;-D
😀 przezabawny;) koloroterapia w Twoim wykonaniu działa na mnie!;)
uściski
Just
kolejny zabawny pomysl:) uroczy zolwik:)
no, no, widzę że blogspot mi psikusa zrobił, bo ustawiłam tego posta w kolejce na 27.02.2011, patrzę, a tu już na blogu jest widoczny 🙂 no nic. w takim razie smacznego!
Rzeczywiście bardzo optymistycznie – to, co o sobie piszesz – optymistyczna eksperymentatorka – to szczera prawda.
super! wygląda ekstra;)
świetny ten żółw:)
powtarzam się, ale wciąż jestem pod wrażeniem kreatywności i dbałości o detale 🙂
Podoba mi się też to legowisko warzywne 🙂
Fenomenalne!
Ojej u Ciebie zawsze tak kolorowo! 🙂 Sposób na wstrętną zimę!
oj to swietny pomysł na zimowego doła 🙂 pozdrówka
nawet na parówkę z bułką mam ochotę jeśli jest w Twoim wydaniu; rewelacja 🙂
bułkę w takim wydaniu pochłonęłabym w mig. i to nie jedną!
wygląda niesamowicie.
świetny ten żółwik! Ja już chcę takich kolorków za oknem!! 🙂
Ale tępo uf, dopiero zabierałam się do skomentowania ciasta, a tu już żółwik. Myślę sobie, że tez muszę zacząć tak ładnie aranżować dania, może wtedy W czasem odpuści mi karygodny brak mięsa ;))
Niby zwariowana ta kanapka, a jednak siła spokoju.;)
Niesamowity sposób podania. Jak zwykle zachwycasz 🙂
Niesamowite masz pomysły!:))
Blogspot wiedział, że potrzeba nam w te mrozy więcej kolorów:) Żółwik przeuroczy:) Mój Olek to się w Twoim blogu zakochał:)
super patent! po raz kolejny rozłożyłaś nie na łopatki…;)
Wygląda fajnie! Ciekawa odmiana, nie tylko dla dzieci 🙂
On jest rzeczywiście pozytywny, ten żółw. Zwłaszcza, że zawiera to, co uwielbiam jadać na kolację 😀
O Paulo super. Moja córcia właśnie chora i jedzenie jej zupełnie nie po drodze, a przecież ze względu na leki musi. Chyba już wiem jak ją zachęcić.
Bardzo pozytywna! Super:)
Ślicznie Ci to wyszło aż szkoda zjeść…pozdrawiam…
czego jak czego, ale pozytywów i kolorów to w Twojej kuchni nigdy nie zabraknie. i dobrze!
Oj tak,bardzo kolorowo jest na Twoim talerzu!
takim daniem to faktycznie można się naładować 🙂 pozdrawiam
Paula, jak zwykle bomba 🙂 Bardzo podobny do naszych żółwi 😀
jaki sympatyczny;) kolejne piękne i uśmiechnięte danie;) super
Kanapka super:) Może wreszcie skuszę się na sojowe parówki?!
Jak zwykle uroczy! Skąd Ty czerpiesz pomysły na te wszystkie cudeńka?! Pzdr Aniado
No co mam napisac??Paula,jestes wielka!!cudowne pomysly!!!!!!!!!!
To mi się podoba i bardzo!!!:)Pyszność!!
Nie no, padłam! Toż to jest coś tak sympatycznego, że aż szkoda jeść!
Twoje aranżacje są po prostu SUPER!
Pozdrawiam:)
świetny pomysł, coć dla mojego małego Niejadka 🙂