Budyń z ryżu to idealna alternatywa dla wszystkich tych, którym jedzenie tradycyjnego budyniu przychodzi z trudem, ale też dla tych, którzy budyń bardzo lubią, tak po prostu. W dzieciństwie moje relacje z budyniem były delikatnie mówiąc dość chłodne. Rodzice mają nawet nagranie jeszcze na kasecie VHS, na którym siedzę przy stole nad miseczką budyniu i wyglądam co najmniej jakbym miała zaraz zasnąć z nudów. Jadłam (a raczej mozolnie usiłowałam doprowadzać sobie łyżeczki tego budyniu do ust, ale z miski praktycznie nic nie ubywało) ten budyń na skraju załamania samym faktem, że budyń w ogóle można jeść i jeszcze czerpać z tego jedzenia przyjemność. Z czasem, już na studiach powoli wracałam do budyniu, ale smak kupnych z torebek średnio mnie do siebie przekonywał, więc na tamtym etapie, by podrasować go chociaż trochę dodawałam do nich, gdy były jeszcze gorące czekoladę, która po roztopieniu sprawiała, że budyń czekoladowy z torebki nie smakował jak papier, ale jak coś bardziej czekoladowego. W końcu budyń zrobiłam samodzielnie od początku i potem to już poszło z górki. Budyń z ryżu jest przepyszny, lekki, banalny w przygotowaniu i przyjemnie się go modyfikuje poprzez dodawanie wybranych składników uzupełniających. Gorąco zachęcam do spróbowania.
Składniki (ok 1-2 porcje):
- 100 g ugotowanego ryżu
- 4 łyżki cukru
- 1/2 szkl mleka
Wszystkie składniki zblenduj ze sobą na jednolitą, kremową masę i już.
Sugestie: Budyń najlepiej smakuje na ciepło. Jest idealny z dodatkiem dżemu, polewy czekoladowej, cynamonu, miodu oraz ulubionych owoców. Wersję czekoladową stworzysz dodając podczas blendowania kilka łyżeczek kakao lub roztopionej w kąpieli wodnej ulubionej czekolady. Użyj mleka zwierzęcego lub roślinnego, np. kokosowego. Im więcej/mniej mleka dodasz, tym budyń będzie bardziej płynny/gęsty – w zależności od preferencji.
Wersja light: Zmniejsz ilość cukru, zastąp go cukrem trzcinowym, stewią w proszku, miodem, syropem z sosny lub ksylitolem. Ryż ugotuj na parze. Użyj mleka z obniżoną zawartością tłuszczu.
Na pewno wypróbuję! Taki ze mnie budynio-lajker;) A Twój wygląda pysznie 🙂