Na Instagramie zajawiłam temat czasu dla siebie, okazało się, że większość ma z tym problem i chcecie, żebym rozwinęła temat na blogu. Wiem coś o tym, bo sama przez to przechodziłam i zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo trudne może to chwilami być.
Bez zbędnego pitu-pitu, zaczynamy. Mi pomogła świadomość, że kiedy ja jestem zrelaksowana rezonuje to z dziećmi, nie przekładam na nich swoich obniżonych wibracji. Na odrobinie egocentryzmu każdy zyskuje, nie tylko Ty.
Poniżej napiszę co się u mnie sprawdza, mam nadzieję, że również u Was zda to egzamin.
- Poznaj siebie, pomyśl co lubisz, tak naprawdę. Co sprawia Ci przyjemność.
- Ustal sobie priorytety. Co dla Ciebie jest najważniejsze, ważne, trochę mniej istotne…
- Zacznij od 5 minut dziennie – uda się!
- Czasem wystarczy po prostu kilka minut w osobnym pomieszczeniu, albo wyjście na zewnątrz, odcięcie się od wybranych bodźców, uspokojenie oddechu i myśli.
- Nie bój się włączać dzieciom ekranów, żeby móc mieć moment dla siebie. To nie żaden wstyd ani zło o ile robisz to z głową i trzymasz rękę na pulsie. U nas oglądają bajki, programy edukacyjne, jednak w 98% tylko po angielsku, francusku lub włosku. Wychodzę z założenia, że skoro mają się gapić w ekran to przynajmniej niech będzie z tego też jakaś wartość dodana.
Jeśli masz problem z dojściem do tego, co chciałabyś robić w czasie dla siebie to być może zainspiruje Cię któryś z moich sposobów spędzania czasu wolnego.
Malowanie, czytanie, słuchanie muzyki, twerk, nauka języków, scrollowanie Pinteresta, strzelanie, wypad do kawiarni, jazda na wrotkach, jazda na rowerze, spacer, obcowanie z naturą, medytacja, home SPA, pływanie, kawa i niespieszne delektowanie się nią w ulubionym fotelu, obejrzenie fajnego filmu lub serialu.