Hej Kochani, tym razem wracam do Was z wpisem JMD po godzinach: temat wybór farb do naszego domu. Jestem coraz bardziej podekscytowana, ponieważ w domu z dnia na dzień dzieje się więcej i więcej. Zdecydowaliśmy się na farby marki Dulux ze względu na fakt, iż są wręcz stworzone do zadań specjalnych (m.in. takich jak dzieci – więcej o tym przeczytanie w dalszej części posta), ugruntowaną, wieloletnią pozycję marki na rynku oraz paletę kolorów, która najbardziej odpowiadała naszym preferencjom.
Całą relację zobaczycie też na vlogu, o tu:
Wybór koloru na ścianach poszczególnych pomieszczeń był dość prosty ze względu na fakt, iż każdy mniej więcej określił czego oczekuje. Początkowo największy problem (jak możecie się przekonać z vloga) okazał się podczas wyboru farby do…
sypialni, chociaż finalnie również w tym przypadku poszło jak z płatka, bo zarówno mój typ koloru, jak i typ M. pokryły się bezsprzecznie. W sypialni więc wszystkie ściany będą białe poza jedną, do której m.in. będzie przylegać zagłówek łóżka – ta ściana będzie granatowa (granat pierwsza klasa). Jestem zachwycona tym, jak pięknie kolor prezentuje się po wyschnięciu. Liczę na to, że z białymi meblami i złotymi dodatkami będzie stanowić obłędne trio!
ps. mała uwaga dotycząca koloru na poniższym zdjęciu – według mnie jako jedyny z przetestowanych przez nas kilkunastu kolorów średnio odpowiada temu, co przedstawia grafika. Kolor jest o wiele bardziej „żywy”, intensywny, wyrazisty i milion razy piękniejszy (na pierwszym zdjęciu widać jak wygląda w rzeczywistości tuż po malowaniu – petarda! Na dolnym jest przygaszony i nijaki wedłuh mnie).
W pokoju najmłodszej córki będzie oaza spokoju za sprawą pięknie liliowego koloru (liliowa magia), co przy białych meblach oraz kryształowej wiszącej lampie da cudowny efekt. To właśnie w tym pokoju chcę również wstawić delikatny jak mgiełka baldachim, który dodatkowo podkreśli ten błogi klimat. Ten kolor od razu był moim numerem jeden. Chciałam uzyskać dokładnie taki odcień, który szczęśliwie znaleźliśmy wśród farb Dulux. Poza tym – chyba najważniejsze – odkąd urodziłam G. od pierwszych dni mówiłam, że najbardziej do niej pasuje według mnie właśnie taki chłodny, pastelowy odcień liliowy. Tym bardziej się cieszę, że trafiliśmy na idealną farbę.
Pokój starszej córki to był trochę rollercoaster. L. uwielbia pomarańczowy kolor. Ja natomiast szczerze go nie znoszę. Postanowiliśmy jednak, że skoro to jej pokój to sama wybierze sobie kolor ścian (znajomi pytali nawet, czy jeśli będzie pomarańczowy to dam radę tam wejść lub siedzieć dłużej niż kilka minut, bardzo śmieszne – tu widzicie skalę mojego uwielbienia dla tej barwy). Kilkanaście tygodni temu pokazaliśmy jej wśród próbek farb różne odcienie pomarańczowego, a między nimi też koralowy (istny koralowy), który mi osobiście się spodobał odkąd go tylko ujrzałam. W tamtym momencie L. natychmiast powiedziała, że to właśnie taki koralowy odcień podoba jej się najbardziej i potem co jakiś czas podczas ponownego pytania o jej typ za każdym razem spośród wielu próbek wybierała ten sam: koralowy. M. cały czas mówił, że pewnie wybierze intensywny pomarańcz jak przyjdzie co do czego, ale L. bez zająknięcia do samego końca wskazywała koralowy (ku mojej ogromnej radości ma się rozumieć!). Bardzo się z tego cieszę, szczególnie, że ani trochę nawet nie próbowałam wpływać na zmianę jej początkowej decyzji odnośnie intensywnego pomarańczu (zanim zobaczyła różne odcienie na próbkach, a wśród nich koralowy). Myślę, że ta barwa będzie wspaniale współgrać z białymi meblami i złotymi dodatkami (do tego planuję jakąś intensywną fuksję oraz zieleń palm/kaktusów – tym bardziej, że zawiśnie u niej szalony barwny żyrandol – z pewnością go Wam pokażę!).
Na pokój syna mam bardzo konkretną wizję (a to niespodzianka), więc tu ściany będą białe, a tylko jedna pokryta zostanie tapetą, we wzorze której całkowicie się zakochałam, gdy zestawiłam sobie ją z całą resztą, która znajdzie się w jego pokoju. Tu potrzymam Was jeszcze w niepewności i pewnie pokażę coś, gdy pokój zacznie się trzymać kupy, bo na razie to są gołe ściany (jeszcze niepomalowane i ogólnie czekamy też cały czas na możliwość położenia desek na podłogach, więc cóż cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość – momentami powtarzam to sobie jak mantrę).
Sufity, ściany w salonie i jadalni, niektóre ściany z pokoju syna oraz sypialni, przedpokój, wiatrołap, jedna z łazienek, korytarze, hol i garderoba to po prostu klasyczna biel o wspaniałym takim hmm czystym, chłodnim odcieniu (nieskazitelna biel).
Dodatkowo zaznaczyć muszę, że wybrane farby to kolory plamoodporne lub hydrofobowe, czyli takie, które nie dopuszczają do zatrzymywania, wnikania w nie płynnych zabrudzeń, co dla nas – rodziców trójki małych dzieci miało niebagatelne znaczenie. Teraz już niestraszne będą nam wszelkie kredki, farby i brudne łapki.
A jakie są Wasze doświadczenia z malowaniem, farbami i doborem kolorów?