Nie jestem do końca pewna, czy naleśniki kiedykolwiek mogą się znudzić, ale mam coś co może być ich fajnym urozmaiceniem. Naleśnikowa koronka – bo o niej mowa – powstała z czystego przypadku. Po prostu w misce z ciastem naleśnikowym nie zostało mi już prawie nic, więc po prostu od niechcenia wlałam tę resztkę ciasta na rozgrzaną patelnię. Już po chwili napawałam się widokiem niezwykłej, a co najważniejsze – jadalnej koronki. Byłam zachwycona i korzystając z entuzjastycznego zapału dorobiłam jeszcze trochę ciasta, z którego stworzyłam kilka takich naleśnikowych koronek. Swoją drogą będą one świetnym, delikatnym i intrygującym pomysłem na Walentynkowy deser, a że to święto wcale nie musi wypadać właśnie 14. lutego to nic nie stoi na przeszkodzie, by własne Walentynki stworzyć choćby jutro 🙂
- 120g mąki pszennej
- 1 jajko
- 120ml mleka
- 120ml gazowanej wody mineralnej
- 1 łyżeczka cukru
- szczypta soli
- 1 łyżeczka oliwy
Paula, as always – although I don't understand the language, I LOVE your ideas to serve food! This is absolutely a lovely way to serve kiwi.
Uwielbiam, kocham naleśniki, w takim wydaniu jeszcze nie jadam,ale czuję się skuszona by spróbować:) I jak pięknie je podałaś! Masz niesamowite pomysły! Brawo:)
Ale fajne 🙂 już kiedyś się chyba spotkałam z koronkowym naleśnikowym dziełem, ale tak ślicznie to skomponowałaś!
Na pewno nie jeden mały niejadek by się skusił 🙂
Śliczne i genialnie proste!
Pięknie zaserwowane. Pozdrawiam!
Naleśniki zdecydowanie się nigdy nie nudzą:) Co drugi dzień dzieci mi o tym przypominają:) Wiem już, że naleśniki można zrobić z wszystkiego:)
Dodajesz oliwę do ciasta? Tak jeszcze nie robiłam… ale to dlatego, że ja do smażenia zawsze daję odrobinę oleju – po pierwsze nie umiem smażyć bez niego, bo mi naleśniki przywierają do patelni, a po drugie to zawsze dodatkowa dawka omega 3 (tzn ja daję olej rzepakowy, nie oliwę). Czy ta oliwa w cieście ma jakieś specjalne zadanie?
I jak proste rzeczy mogą pięknie wyglądać 🙂 Cudo!