Nie będę chyba orginalna, gdy napiszę, że wiosna to moja ulubiona pora roku. Wszystko się zieleni i nawet w kuchni jest bardziej kolorowo i wesoło. Jakkolwiek by jednak nie było, śniadania wymagają ode mnie najwięcej samozaparcia, by stworzyć coś smacznego, a przy tym wprawiającego w fantastyczny nastrój na cały dzień (o zgrozo, podczas zimy i jesieni – mokry, zimny i taki brrr). Dlatego robię co mogę, by już same posiłki wytwarzały wakacyjny nastrój, nawet kiedy jest to środek zimy. Poza tym, ciężko się myśli o 7 rano, gdy człowiek psychicznie jest jeszcze pod przytulną kołdrą, a fizycznie stoi już na nogach. Ledwo, bo ledwo, ale daje radę 🙂 I tak sunąc po mieszkaniu wyjrzałam przez okno skupiając na twarzy pierwsze rozgrzewające promienie słońca. Wtedy już wiedziałam, że dziś będzie ten dzień. Dzień rozpoczynający się od pasty z sardynek.
Składniki na 2 porcje:
- 4 kanapki ulubionego pieczywa
- 12 wędzonych sardynek
- 1/4 cebuli
- pieprz
- sól
- 1 łyżka majonezu
Widelcem rozgnieć dokładnie sardynki, dodaj drobno pokrojoną cebulę i całość wymieszaj na gładką masę. Pastę nakładaj na kanapki wg uznania i fantazji.
Sugestie: Jeżeli to dla Ciebie za mało, smak tych kanapek możesz wzbogacić plasterkami pomidorów, sałatą lub serem żółtym.
Smacznego!
Pytanie: Z jakim pieczywem podawać pasty?
Odpowiedź: Pasty powinno się podawać głównie na białym pieczywie, ale świetnie sprawdzają się również krakersy!
I haven't had sardines for years – this sandwich looks great.
Prawie zapomniałam o istnieniu sardynek… nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam. Szok normalnie! 🙂 Jak słowo daję jutro kupię! Dzięki za przypomnienie, a kanapki wygladają smakowicie 🙂
Ale eleganckie zdjęcia! Kto by pomyślał, że sardynki mogą być tak reprezentacyjne!
Wlasnie dla mnie sama pasta z sardynek to za malo wiec ja napewno wzbogacam te wersje pomidorem 🙂
Ach…dawno nie jadlam 🙂
A ja się zawsze zastanawiałam, jak można wykorzystać sardynki:)
Może być 😉
A.