Codzienne inspiracje - Paulina Krajewska

Edukacja Domowa – Mity, Kłamstwa i Stereotypy

Edukacja domowa – mity, kłamstwa i stereotypy dziś u nas na tapecie. Nad przejściem do edukacji domowej zastanawiałam się od kilku dobrych lat, zgłębiałam temat, spotykaliśmy się też z osobami, które już od wielu lat w tym siedzą i nie są im obce zagadnienia związane z tą tematyką. Na swojej drodze wielokrotnie natrafialiśmy na rozmaite opinie, przesądy i stereotypy, które głosili Ci, którzy o edukacji domowej wiedzieli mniej więcej tyle, ile ja o chemii zaawansowanej. Dziś konkretnie i na temat, czyli jak zawsze. Obalamy mity, kłamstwa i stereotypy dotyczące edukacji domowej. 

Edukacja domowa mity kłamstwa i stereotypy

I jeszcze taki ps ode mnie. Edukacja domowa jest czymś fantastycznym co możesz dać swojemu dziecku i ja w to wierzę. Ty nie musisz. Nigdy nie oczekuj akceptacji ani na nią nie licz w kwestii edukacji domowej ze strony kogoś, kto nigdy jej nie doświadczył bez względu na to jakie ten ktoś ma intencje. Istnieje bardzo duża szansa, że zostaniesz po prostu niezrozumiany. I to jest ok. 

Ostatnia już kwestia. Edukacja tradycyjna też jest ok, jeśli dla kogoś to jest ok i nie ma innej możliwości lub po prostu taką podjął decyzję. Nic nam do tego. Najważniejsze, aby robić to w co się wierzy i co się czuje. Nie mówię, że ktoś jest gorszy czy lepszy, nie definiujmy. Każdy jest inny i ma totalnie inne życie. Unikalne. 

Edukacja domowa mity kłamstwa i stereotypy Edukacja domowa mity kłamstwa i stereotypy

Edukacja Domowa – Mity, Kłamstwa i Stereotypy

1. Rodzicie w edukacji domowej są leniwi

Ludzie sądzą, że rodzicom w edukacji domowej nie chce się wozić dzieci do szkoły, wstawać wcześnie rano, przywozić ich ze szkoły. Ogólnie sądzą, że możemy sobie leżeć cały dzień i cieszyć się dziećmi w domu. No właśnie. Dziećmi w domu. Edukacja domowa to co prawda nie dowożenie dzieci do i ze szkoły, ale poza zajęciami dodatkowymi, na które dzieci mają mnóstwo czasu dzieci są w domu, a co za tym idzie dochodzi większa ilość brudnych naczyń, syfu w ogóle, zamieszania i – ah, no tak! – nauczania!

2. Dzieci w edukacji domowej muszą przestrzegać tych samych reguł jakie obowiązują w tradycyjnej szkole

Na początku trzeba sobie rozgraniczyć nauczanie zdalne i edukację domową. Uczniowie podczas edukacji zdalnej muszą przestrzegać tych samych zasad, jakie panują w ich publicznej szkole, ponieważ są w domu, ale – no właśnie – w systemie szkoły publicznej. Uczniowie w edukacji domowej natomiast podlegają zupełnie innym zasadom. 

3. Uczniowie z edukacji domowej nie potrafią czytać ani pisać, są zacofani i mają tyły z materiałem

Wrażenie, że niektóre dzieci w edukacji domowej nie potrafią czytać ani pisać, podczas gdy ich rówieśnicy ze szkoły publicznej dawno opanowali już te umiejętności wynika zapewne z faktu, iż rodzice dzieci w edukacji domowej nie wywierają na nich presji. Dzieci w edukacji domowej uczą się tego we własnym tempie, bo nie muszą spełniać niczyich oczekiwań. Później wcale nie oznacza gorzej. 

4. Dzieci w edukacji domowej źle się uczą (chodzi o technikę nauki)

Z kolei to błędne założenie wzięło się pewnie z tego, że dzieci w edukacji domowej nie uczą się zwykle głównie ze standardowych podręczników i nie kładą aż takiego nacisku na rozwiązywanie monotonnych zadań z klasycznych zeszytów ćwiczeń. Poza tym nie otrzymują gotowych materiałów od nauczycieli. Dzieci w edukacji domowej uczą się taką metodą/-ami, która/-e pasuje/-ą do nich najlepiej. Chodzi o to, aby metoda odpowiadała dziecku, a nie systemowi, nauczycielowi bez względu na to czy ktoś jest np. wzrokowcem czy jednak łatwiej uczy się ze słuchu. Dzieci mogą uczyć się na prawdę na rozmaite sposoby nie tylko siedząc w szkolnej ławce z podręcznikiem przed nosem. W sumie wtedy uczą się raczej najmniej. 

5. Dzieci w edukacji domowej są „dziwne”

Bądźmy szczerzy. I w edukacji domowej i w szkole publicznej trafiają się „dziwne” dzieci. Za to jeśli poszedłbyś np. do dowolnego centrum handlowego, wybrał stamtąd najbardziej „dziwną” osobę i zapytał się jej do jakiej szkoły uczęszczała to jestem pewna, że podałaby nazwę szkoły publicznej 😉 

A tak poważnie to, jeśli Twoje dziecko jest „dziwne” ciesz się z tej wyjątkowości, bo jest unikalne. Każde jest. Edukacja domowa pozwala dzieciom być prawdziwie takimi jakie są. Nie muszą udawać przed rówieśnikami, nie muszą zakładać różnych masek. Mogą być sobą i rozwijać się po swojemu i w takich dziedzinach jakie je interesują, a nie jakie są im narzucane przez nauczycieli i rówieśników. 

6. Dzieci w edukacji domowej nie potrafią nawiązywać relacji z kimś poza swoją rodziną, są dzikusami, nie są zsocjalizowani

Heheh. To chyba pierwszy argument wysuwany przeciwko edukacji domowej. Ludzie mają wizję: dziecko w edukacji domowej zostaje zamknięte w domu i biedne nudzi się, nie spotyka z ludźmi i traci swoje życie. Prawda jest taka, że takie dziecko ma mnóstwo czasu na zawieranie znajomości nie tylko z rówieśnikami jak to jest w szkole, nie jest ograniczane ani wiekiem ani czasem. Może się rozwijać, bawić, uczyć w domu czy podczas zajęć dodatkowych, nudzić, robić co tylko chce. Dziecko w szkole spędza w klasie dajmy na to z 6-7 godzin wśród zamkniętej grupki rówieśników. Potem ewentualne zajęcia dodatkowe i na resztę brakuje już czasu, bo pada na twarz po całym dniu. Dziecko w edukacji domowej ma rodzeństwo, rodzinę, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Takie dziecko nawiązuje interakcje z ludźmi w sklepie, banku, podczas zajęć dodatkowych. I w przeciwieństwie do tradycyjnej szkoły takie dzieci na prawdę muszą prowadzić interakcje z osobami w rozmaitym wieku, aby nawiązać z kimś znajomość, bo nie są samoistnie wrzucone z góry do grupy około 20 osób w tym samym wieku, które następnie są zamykane w klasie na jakieś 7 godzin dziennie przez np. 8 lat 5 razy w tygodniu. 

7. Dzieci z edukacji domowej nie mogą iść na studia

Dzieci z edukacji domowej jak najbardziej mogą iść na studia podobnie jak dzieci z regularnej szkoły państwowej. Więcej, jedna z rodzin, z którymi się spotkaliśmy z edukacji domowej mówiła nam, że kiedyś jak szukała informacji o edukacji domowej to trafiła na ciekawostkę, że np. na Harvardzie uczniowie po edukacji domowej są przyjmowani znacznie chętniej, ponieważ uczelnia wie, że te osoby wiedzą jak się uczyć, są jakby od lat w trybie akademickim z nauką. Sami ogarniają sobie plan, schemat działania, dobierają metodę idealną pod siebie, szukają materiałów stając się ekspertami researchu, uczą się sprawnie, sprytnie i efektywnie. Taka ciekawostka, która mi też wtedy dała sporo do myślenia. 

8. Rodzicie z edukacji domowej muszą coś ukrywać

Przemoc domowa, nękanie, skoro tacy idealni to dlaczego nie posyłają swoich dzieci z resztą dzieci do szkoły?! A w szkole co się dzieje? Nierzadko dręczenie, gnębienie, nękanie, przemoc, wywieranie chorej presji, że każdy ma być taki jak reszta (najlepiej według klucza), fokus na błędy, negatywizm, podcinanie skrzydeł, czy chociażby „zwykły” stres, stres, stres. 

Zatem, rodzice w edukacji domowej niczego nie ukrywają. Rodzice w edukacji domowej chcą po prostu wychować i edukować swoje dzieci zgodnie z wartościami, które są im bliskie i w które wierzą, po swojemu. Z naciskiem na to ostatnie, bo powiedzmy sobie szczerze, szkoła ma niewiele wspólnego z edukacją. 

9. Dzieci w edukacji domowej nie doświadczają prawdziwego życia

A jak siedzenie w klasie przez 7 godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu ma się do doświadczania prawdziwego życia? Powiem Wam. Nijak. To jedynie symulacja prawdziwego życia i w dodatku dość marna. Dzieci w edukacji domowej mają czas na doświadczanie prawdziwego życia, życie w społeczności, która je otacza, rozwiązywanie problemów i borykanie się z nimi. Mogą doświadczać życia na wiele różnorodnych sposobów. Szkoła nie jest jedynym miejscem, gdzie można „natrafić” na doświadczenie prawdziwego życia, na prawdę. 

Jeden z moich hitów. Usłyszałam kiedyś, że robię krzywdę dzieciom, bo edukacja domowa to zamknięcie dzieci w domu. Nie mogą nawet do prawdziwej szkoły iść! On chodził do prawdziwej szkoły, dostawał linijką po łapach i to od nauczycielki, bał się codziennie, ale wstawał i chodził, doświadczał życia! A nasze dzieci co? Biedne, zamknięte w domu i trzymane pod kloszem. Nudzić się będą (bo przecież w szkole na lekcjach nikt się nigdy nie nudzi LOL), znajomych nie będą mieć, bo skąd jak nie z klasy (aha) i jeszcze ich dni będą wyglądać tak, że w tym zamknięciu w domu przez cały czas one będą miały się tylko uczyć i potem zaliczać egzaminy te biedne dzieci. Żadnej radości z życia! Żadnego doświadczania życia! – to wszystko od jednej osoby usłyszałam kiedyś. 

Co do nękania, dręczenia itp, to nigdy nie doświadczyliśmy i to zupełnie nie był nawet żaden z kluczowych argumentów do przejścia na edukację domową u nas, ale gdybym mogła to tak – zdecydowanie bardziej wolałabym żeby moje dziecko w inny sposób doświadczało życia, niż będąc bitym po rękach linijką przez nauczyciela, czy dręczonym przez rówieśników. Helloł! Zwyrole. 

Czółko!

Wydrukuj lub zapisz jako PDFWydrukuj
xoxo Paula

Paula

Kategoria:
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kasia

Skąd się wziął u Was pomysł na edukację domową?