Wysoka wrażliwość to w olbrzymim skrócie odczuwanie, odbieranie wszystkiego lub wybranych poszczególnych np. bodźców znacznie bardziej intensywnie niż większość osób. Nie ma to nic wspólnego z zaburzeniami psychiki, po prostu pewien procent ludzkości ma taką specyfikę i warto o tym wiedzieć.
Wysoka wrażliwość może się przejawiać na różne sposoby. Może to być wrażliwość na dźwięki (zbyt dużo, zbyt głośno), wrażliwość na dotyk, na wybrane faktury (odrzucenie od kogoś, kto jest spocony, uwielbienie gładkiej skóry bez żadnych krostek, szorstkości – pomaga tu m.in. szczotkowanie ciała na sucho, peelingi, oleje – mój ukochany migdałowy, ale też może to być wrażliwość na nadmiar bodźców w ogóle, tj. za dużo świateł, dźwięków, ludzi na raz, może też ktoś mieć wysoką wrażliwość na zapachy, smaki i nie być w stanie wysiedzieć w restauracji, gdzie np. specyficzny – dla tej konkretnej osoby – zapach komuś nie odpowiada, albo wysoka wrażliwość na emocje też te pozytywne – zbyt dużo doświadczeń, wrażeń sprawia, że dana osoba nie radzi sobie z natłokiem emocji także tych pozytywnych). Koniecznie trzeba zaznaczyć, że to dla tej konkretnej osoby wszystkie te rzeczy lub tylko jakaś jedna wybrana może być tym wskaźnikiem wysokiej wrażliwości na dany bodziec, przy czym cała reszta może nawet nie zwrócić uwagi, że w powietrzu unosi się jakiś charakterystyczny zapach lub jest zbyt dużo osób dookoła.
Również w przypadku projektowania wnętrz ma to spore znaczenie, ponieważ również ja muszę wiedzieć, czy Klient lubi poszczególne struktury, faktury, wzory, czy jednak powinnam zaproponować tkaniny bardziej delikatne, przyjemne, miłe w dotyku, pamiętać o firankach, zasłonach, naturalnych materiałach i kolorystyce, a światła dobrać z regulacją odcieni lub całkiem ciepłe i przytulne lub rozplanować strefy, w których można się będzie wyciszyć w domu w najbardziej optymalnych warunkach.
I jako WWO jest mi znacznie łatwiej projektować dla takich osób, bo jestem wyczulona na tego typu kwestie (choć sama najlepiej czuję się w świetle mega jasnym, niczym w prosektorium i to właśnie ono dodaje mi najwięcej energii, a ciepłe często mnie bardzo drażni i usypia, czuję się wtedy rozmemłana, a bardzo tego nie lubię). Poza tym sama też zauważyłam, że nie znoszę jak coś do czegoś nie pasuje wg mnie we wnętrzu, nie potrafię się do tego przyzwyczaić, tylko cały czas mnie dana rzecz na maksa irytuje i dążę do zmian. Więc u mnie wysoka wrażliwość jest też połączona, a może raczej powinnam napisać, że przejawia się (?) w wyczuleniu na estetyczne walory i perfekcjonizm, z którego też wiele znajomych się śmiało, że lepiej mi będzie bez tego, że mam olać i odpuścić. A ja spróbowałam i o ile jestem w stanie olać odkurzanie lub mycie okien (o w niemyciu okien jestem już mistrzynią) to np. już poduszki w niepasującym (wg mnie) kolorze do czegoś tam nie zdzierżę we wnętrzu, no bo nie i już haha.
Ja np. teraz jestem w fazie, gdzie praktycznie od trzech tygodni ktoś u nas cały czas mieszkał, mieliśmy gości, raz jednych raz drugich, dziś weekend, więc kolejne spotkanie z kolejnymi znajomymi, a już wiem, że w następny weekend mamy imprezę i muszę naładować baterie, bo inaczej będę chodzić jak bomba zegarowa. I to nie jest tak, że nie lubię spędzać czasu z rodziną, przyjaciółmi, znajomimi, lubię bardzo, ale świetnie się też czuję sama ze sobą, co nawet, gdy jesteśmy sami przy czwórce dzieci bywa trudne i nawet wtedy dbam o to, by znaleźć czas tylko dla siebie, bo inaczej bym chyba oszalała. Uczyłam się tego stopniowo, też od jakiegoś roku mam świadomość, że jestem WWO i dopiero teraz wszystkie te elementy nabrały sensu, wiem jak tym żonglować, aby obniżać napięcie i wyciszyć się. W tym wszystkim właśnie chodzi o zachowanie balansu, wypracowanie sobie go tak, by odpowiadał nam samym i naszym potrzebom. I choć ostatnie spotkania były super i już mam ochotę na powtórki, bo uśmiałam się chociażby przy grach jak nie pamiętam już nawet kiedy tak wiem, że najbliższe dni to będzie dla mnie czas na spokój i wyciszenie. I co ważne to ja jestem ekstrawertyczką, więc mnie spotkania z innymi jako takie nie powinny z założenia wysysać z energii. Tak się jednak często dzieje, gdy mam zbyt duży maraton właśnie ze względu na wysoką wrażliwość w tym temacie. Dlatego też tak ważna jest świadomość siebie, obserwacja, poznanie.
Kluczem w tym wszystkim jest według mnie świadomość tego, że ktoś może być WWO (wysoko wrażliwa osoba) – zarówno dziecko jak i dorosły (to podobno dziedziczne, u nas Laura i ja mamy wysoką wrażliwość, chociaż inaczej się to trochę przejawia u obu z nas, przynajmniej na razie). Świadomość siebie, świadomość swoich granic, świadomość tego, czego w danym momencie się potrzebuje bez presji, spiny i myślenia o tym, co ludzie pomyślą jest tu wg mnie najbardziej pomocne. Uważność, wyrozumiałość w stosunku do siebie, akceptacja, wsłuchanie się w siebie i to nie jest tak, że mamy to z góry w pakiecie. Nikt tego nie ma, za to można sobie to wypracować, nauczyć się, praktykować.
A jak jest u Was? Znacie takie osoby, a może same do nich należycie?