Salon to kolejne pomieszczenie w naszym domu, o którym planowałam Wam opowiedzieć. Chcieliśmy, aby była to przestrzeń niezagracona, z kilkoma głównymi elementami i kilkoma dopełniającymi je dodatkami. Ściana za sofą będzie pokryta białą cegłą. Jestem bardzo zadowolona z tego, co przedstawia wizualizacja, mam więc nadzieję, że w rzeczywistości będzie równie świetnie. Będzie to strefa typowo wypoczynkowa. Co się w niej znajdzie?
SOFA
Moim głównym założeniem w przypadku sofy jest to, aby była możliwie jak najbardziej rozłożysta, co jest bezpośrednio związane z tym, aby miała możliwie jak najbardziej szerokie siedziska, była dość niska, przez co będzie sprawiać wrażenie idealnej do wyłożenia się na niej. Na pewno nie podobają mi się sofy z tymi takimi ruchomymi zagłówkami, których teraz jest na pęczki, a także wszelkie sofy o bardzo wąskich i twardych siedziskach, na których zawsze czuję się jakbym siedziała jak na szpilkach, ani się wygodnie rozsiąść, ani wyłożyć np. do oglądania filmów, czy podczas pasjonujących rozmów. Zawsze kojarzą mi się one z poczekalniami, ledwo na nich usiądę, a już mam ochotę wstać.
Dodatkowo finalnie postanowiliśmy, że sofa będzie mieć funkcję spania (niekoniecznie razem z pojemnikiem do przechowywania np. pościeli), co niestety spowodowało odrzucenie wg mnie idealnej pod każdym względem sofy SÖDERHAMN z Ikei (idealnej poza brakiem tej funkcji właśnie). Jako, że ona koniec końców odpadła, aktualnie pozostaliśmy bez wybranej sofy i stwierdziliśmy, że zdecydujemy się na jakąś, gdy już będziemy w domu i na spokojnie będziemy mogli wszystko pomierzyć w stosunku do porozstawianych innych elementów i wtedy na żywo będziemy widzieć ile będzie miejsca do przejścia, itp. tak, aby można było wziąć jak najbardziej optymalną szczególnie pod kątem wielkości.
Poza tym sofę chcemy mieć szarą. To całkowicie neutralny kolor, który idealnie sprawdza się przy dzieciach i ogólnie świetnie pasuje nam do całego wystroju, jest praktyczny, uniwersalny i stanowi doskonałą bazę do uzupełniania go poprzez np. barwne poduszki, koc lub inne dodatki. Byłoby też miło, gdyby udało nam się znaleźć sofę z jednym bokiem przypominającym szezlong, a Markowi ostatnio spodobały się nawet takie z otomaną. Sami więc widzicie, że najlepiej, gdy najpierw sobie wszystko pomierzymy będąc już na miejscu, a dopiero potem dopasujemy konkretny model. A gdy to już się stanie to na pewno dam Wam znać na co się zdecydowaliśmy.
PIECOKOMINEK
Jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedzieliśmy o istnieniu takiego cuda. Początkowo nastawialiśmy się na kominek z płaszczem wodnym (lub podobny, ale bez płaszcza), na które teraz podobno decyduje się znaczna większość. Pewnie stanęłoby właśnie na nim, gdyby nie podkusiło nas (znowu!), żeby samemu wszystko dokładnie sprawdzić, zweryfikować jego funkcjonalność, czy na prawdę jest dla nas idealny, czy nie. Przeczytaliśmy mnóstwo tekstów dotyczących kominków, rozmawialiśmy z kilkoma fachowcami i okazało się, że taki kominek u nas odpada, ponieważ funkcjonalnie na dłuższą metę okaże się całkowicie bezsensu do naszego domu. Poza tym kominki konwekcyjne, które proponowano nam jako drugą z opcji powodują wysuszanie skóry, alergie, spalają unoszący się w powietrzu kurz i ogólnie ze względów zdrowotnych nie są zbyt dobrym wyborem, gdy ktoś zwraca uwagę również na tego typu aspekty, a w dodatku ma małe dzieci.
W końcu trafiliśmy na informacje o piecokominkach. To coś jak połączenie pieca kaflowego z kominkiem. Co ważne i mega fajne to fakt, iż można je sobie dowolnie zaprojektować u konkretnego zduna (o ile ma taką możliwość), otrzymujemy wtedy rysunek, wizualizację, aż w końcu po doprecyzowaniu wszelkich szczegółów przechodzimy do realizacji właściwej. Taki piecokominek ma szklane drzwi jak w przypadku np. kominków tradycyjnych, ale wyglądem przypomina piec kaflowy. My postawiliśmy na duży, z gładkimi, lśniącymi, prostymi kaflami i tylko odrobiną zdobień w postaci m.in. dość prostego cokołu, na którym planuję postawić na pewno złoty świecznik (mówiłam, że większość kwestii mam przemyślanych bardzo szczegółowo 😎 ). Taki piecokominek z pewnością też ociepli wizualnie (i nie tylko) przestrzeń, wprowadzając niesamowicie błogą, domową atmosferę.
Bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się na piecokominek, ponieważ nawet w przypadku pierwotnego wyboru kominka z płaszczem wodnym chciałam, żeby był on obudowany dookoła tak, aby przypominał tradycyjne kominki (takim portalem kominkowym wiecie, filarki po bokach i te sprawy). W ogóle nie wchodziło w grę pozostawienie po prosty takiej czarnej szklanej plamy na ścianie, brr. Dla mnie szklana czarna plama na ścianie (szczególnie białej) jest mało „ciepła” i po prostu zdecydowanie bardziej podobają mi się kominki, które nadają wnętrzu charakterystycznego przytulnego nastroju zamiast takiej maksymalnie minimalistycznej surowości. Choć to całkowicie zależy od wnętrza oraz preferencji.
Obok piecokominka zawiśnie czarny industrialny stelaż na drewno. Będzie pięknie!
STOLIK KAWOWY
Planujemy mieć prosty stolik kawowy na złotym stelażu z blatem z Dektonu – takim samym jak w kuchni (o którym pisałam m.in. tutaj, ale jeszcze z pewnością poświęcę mu inne wpisy, bo jest mega) i złotymi nogami. Konkretnie coś w tym stylu jak na zdjęciu, tylko robiony na zamówienie ze względu na piękny, niezniszczalny blat.
LAMPA
Mam dwa powyższe typy: biała iskra vs. złota iskra. Obecnie skłaniam się ku białej, ale kto wie, co przyniesie jutro (jak już wspominałam w innym wpisie kwestia wyboru oświetlenia oraz krzeseł do jadalni okazała się być dla mnie totalnie ciężka). Biała jest ciut większa i pięknie jeszcze bardziej „odświeży” pomieszczenie. Złota natomiast doda mu jeszcze więcej ciepła, a szczerze mówiąc nie jestem za tym, bo złote będą już uchwyty w kuchennych szafkach, złoty stolik, planuję lustro w złotej ramie, drewniana podłoga w ciepłym kolorze, świecznik,… Z tego też względu, jako że zdecydowanie lepiej czuję się w otoczeniu chłodnych, wyrazistych barw to obstaję za białą. Choć zupełnie nie wykluczam złotej. Jejku, jakie te wybory są trudne! Poza tym ostatnio już nawet stwierdziłam do Marka całkowicie zrezygnowana, że zamówimy po prostu obie, przyłożymy i na żywo zdecydujemy. Mam nadzieję, że wtedy będzie łatwiej.
PROJEKTOR (Epson EH-TW7300)
Tak, to dlatego na wizualizacji ściana przy stole jest z założenia pusta. Właśnie na niej będą wyświetlane filmy z rzutnika umiejscowionego na przeciwko w strefie wypoczynkowej (bez ekranu, po prostu na ścianie). Razem z M. uwielbiamy oglądać rozmaite filmy, seriale. Ten moment, gdy jest weekendowy wieczór, mam w końcu czas na to, żeby robić nic, przygotowujesz ulubione przekąski, napoje, koc i odpalasz film, albo zdjęcia, żeby trochę powspominać – to właśnie jeden z moich ulubionych. I bez różnicy czy jesteśmy wtedy sami, czy z przyjaciółmi. Zwykle w weekendy ktoś u nas bywa, więc szczególnie w sezonie zimowym super przyjemnie jest tak sobie wspólnie posiedzieć i przegadać cały film hehe. Poza tym zupełnie nie korzystamy z TV. Od samego początku było dla nas oczywiste, że w naszym domu nie będzie żadnego telewizora, nie chcieliśmy nawet ekranu TV choćby miał być chowany gdzieś w zabudowie. Projektor i filmy na ścianie według nas wprowadzają znacznie lepszy klimat. Jest (a raczej będzie) za to gładka biała ściana, na której będą wyświetlane rozmaite umilacze wolnych chwil.
Na wizualizacjach widać podwieszany sufit w strefie jadalni i salonu, ale go nie będzie. Założenie było takie, że będą w nim zabudowane głośniki kina domowego. Jednak po rozmowie Marka ze specjalistami w dziedzinie nagłośnienia i projektorów od razu wybiliśmy sobie to z głowy i już wolimy mieć te głośniki podwieszone na wierzchu, niż zaburzony dźwięk dookoła oraz słabą jego jakość.
INNE
Krowa! Kto mnie choć trochę zna ten wie, że po prostu kocham motyw czarno-białych krowich łat. Na drugim miejscu jest motyw panterki, ale pierwszego od – o ile dobrze pamiętam – dzieciństwa nic nie jest w stanie pobić. Będzie zatem skóra krowy w biało-czarne łaty umiejscowiona m.in. pod stolikiem kawowym, a że skóra jest sporych rozmiarów to rozejdzie się też pewnie dookoła. To chyba będzie jeden z moich ulubionych elementów w naszym domu. Tuż obok wyspy – jeśli wyjdzie tak jak jest w założeniu.
Wyrazisty, charakterystyczny, niebanalny fotel. Tu wszystko zależy od tego, czy zostanie na niego miejsce. Marzy mi się taki kącik z biblioteczką i wygodnym fotelem, w którym mogłabym przepaść, ale jeszcze nie wiemy czy będzie możliwość postawienia go w salonie czy w innej części domu. Wstępnie mam dwa typy foteli (tzw. fotel egg/jajko oraz tzw. fotel uszak/uszatek), ale być może wybierzemy jakiś zupełnie inny. W każdym razie najbardziej chciałabym znaleźć fotel w kolorze ulubionego przeze mnie szafiru lub ostatecznie różu (bardziej w kierunku pudrowego).
Lustro. Bardzo marzy mi się lustro w salonie. Choć nie mam jeszcze doprecyzowanego wyboru (złote okrągłe w stylu słońca, czy tradycyjne prostokątne w szerokiej złotej ramie) to wiem, że lustro w salonie prędzej czy później zawiśnie. To doskonały element doświetlający, który przy okazji świetlnych refleksów dodaje pomieszczeniu również interesującego charakteru i sprawia, że jest ono bardziej nietuzinkowe.
Co jeszcze? Cóż cała reszta pojawi się pewnie już w trakcie życia w nowym miejscu. Na chwilę obecną jestem niesamowicie podekscytowana i bardzo, ale to bardzo zniecierpliwiona 😀