Te ciasteczka zawsze gościły na naszym stole przy okazji wszelkich urodzin, imienin, czy większych spotkań w gronie najbliższych. Za każdym razem to ciocia trzymała nad nimi pieczę, z prostego powodu – to ona robiła je najlepiej. Nigdy też nie robiło się u nas tych ciasteczek z jednej porcji. Były po prostu zbyt pyszne. Podział obowiązków podczas ich przygotowywania zawsze był jednak jasny. Około godziny 20-tej ciocia, jako pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia wyrabiała ciasto, następnie precyzyjnie smarowała wierzch krążków białkową pianką (mama nie miała do tego cierpliwości, a ja byłam zbyt mała, aby zrobić to dostatecznie dobrze). Następnie, po upieczeniu ciasteczek mama ucierała masę jajeczną, obficie wzbogacaną alkoholem, następnie wspólnie przekładałyśmy ciasteczka kremem, a potem (przede wszystkim ja :)) obtaczałyśmy gotowe ciasteczka w kokosowych wiórkach. W międzyczasie babcia, która położyła się wraz z dziadkiem spać wcześniej, przytuptywała do nas na piętro, prawdopodobnie wyrwana ze snu naszymi atakami śmiechu i przez jakiś czas towarzyszyła nam w tych nocnych międzypokoleniowych rozmowach, raz po raz podjadając po ciasteczku, gdy nikt nie patrzył, po czym znowu szła spać, a my zostawałyśmy z całą stertą ciasteczek do wykończenia. Tata natomiast z reguły nadrabiał filmowe zaległości, korzystając z chwili spokoju lub przeglądał swoją filatelistyczną kolekcję co jakiś czas sprawdzając na jakim jesteśmy etapie i czy ma przygotowanych kilka ciasteczek dla siebie. Tak właśnie wyglądał długotrwały proces tworzenia tych ciasteczek – słoneczek. Był jedyny w swoim rodzaju, magiczny i niepowtarzalny, a przy tym taki beztroski i pyszny! Zwykle też dobiegał końca około godziny 1-wszej przeciągany rozmowami i niespiesznym, wspólnym delektowaniem się tymi chwilami. Pisząc tego posta, zadzwoniłam do cioci prosząc o kilka wskazówek, udoskonalających go. Na końcu ciocia powiedziała: „tylko pamiętaj, żeby napisać, by zrobić te ciasteczka z podwójnej, albo nawet potrójnej porcji – tak szybko znikają! „.
Składniki na ciasto:
- 400 g mąki pszennej
- 250 g masła
- 2 żółtka
- 2 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany
Wszystkie składniki połącz ze sobą na jednolite ciasto. Rozwałkuj je na ok 3mm, a następnie wykrój kształty przy pomocy kieliszka.
Składniki na bezową piankę:
- 2 białka
- 200g cukru pudru
Białka utrzyj na białą, jednolitą w swej konsystencji, gęstą masę z cukrem. Gotową piankę nałóż na wierzch każdego krążka. Piecz w 180C przez ok 10-15 minut.
Składniki na masę jajeczną:
- 2 jajka
- 100 g cukru
- 200g masła
- 30ml spirytusu
Jajka ubij na parze wraz z cukrem do czasu, aż zgęstnieją i ich konsystencja będzie przypominać budyń. Gotowe, odstaw do przestygnięcia, a kiedy to nastąpi ubij je z masłem, na końcu wlewając powoli, małą strużką spirytus i ubijając masę na najwyższych obrotach, aby zapobiec jej ścięciu.
Kiedy ciasteczka już przestygną, przekładaj je masą jajeczną, nie zapominając o delikatnym posmarowaniu ich boków.
Dodatkowo:
- 1/2 szkl wiórek kokosowych
Przełożone i posmarowane po bokach masą ciasteczka obtaczaj w wiórkach i podawaj.
Sugestie: Jeżeli masa jajeczna okaże się zbyt rzadka, przez przełożeniem nią ciasteczek włóż ją na kilka godzin do lodówki, a następnie ciasteczka też trzymaj po udekorowaniu w lodówce i wyciągaj je z niej na kilka minut przed podaniem. Do wykonania ciasta polecam użyć miękkiego masła, aby lepiej się wyrabiało.
Wersja light: Do ciasta zamiast śmietany dodaj gęsty jogurt naturalny. Masę jajeczną zastąp serkiem mascarpone lub innym o podobnej konsystencji, ewentualnie dodając do niego odrobinę cukru.
Pytanie: Dlaczego białka na bezową piankę najlepiej jest utrzeć zamiast ubić?
Odpowiedź: Ponieważ zbyt mocne ubicie piany na sztywno może spowodować pękanie pianki podczas pieczenia. Ucierać polecam zwykłą trzepaczką w misce lub – jeżeli posiadasz – drewnianą pałką w makutrze.
Pytanie: Jak szybko rozgrzać masło, aby zmiękło?
Odpowiedź: Zimą połóż je na kilka minut na ciepłym kaloryferze, a latem na termoforze lub w misce nad gotującą się wodą.
Pytanie: W jaki sposób mogę urozmaicić takie ciasteczka?
Odpowiedź: Możesz stworzyć z nich torciki w wersji mega mini, czyli obtoczyć je np. bardzo drobno posiekanymi orzechami (polecam włoskie). Możesz również stworzyć ciemne słoneczka poprzez dodanie do masy i utartych białek dwie lub trzy łyżki kakao. Kolejnym sposobem jest stworzenie smakowych słoneczek, np. kawowych poprzez dodanie odrobiny ostudzonego espresso do masy. Owocowe powstaną, jeśli dodasz do nich np. startą skórkę z owoców lub ich sok, cynamonowe poprzez dodanie odrobiny cynamonu itp. itd. Możliwości są niezliczone 🙂
Boskie! Takich mi trzeba na dzisiejszą pogodę:)
śliczne, na pewno przepyszne
Wyglądają bardzo apetycznie, a po przeczytaniu twojego wpisu przypomniało mi się moje dzieciństwo i… smażenie orzeszków. Chyba zaraz je zrobię. Pozdrawiam.
Fajnie wyglądają, mam pytanko gdzie zakupujesz te wszystkie szkła, którymi dysponujesz w kuchnii? śliczne są, takie inne, pzdr;)))
Śliczne i na pewno smaczne ciasteczka 🙂 i z sentymentalną historią w tle
jakie fajne pychotki:)
Paula dziękuję za refleksyjny,osobisty wpis,rzeczywiście tak było a słoneczka wśród różnorodnych drobnych ciasteczek np:babeczki,grzybki,rurki,orzeszki cieszyły się największym powodzeniem.Bloggerów zachęcam do upieczenia słoneczek i zapewniam o udanym kulinarnym i imponującym sukcesie.Pozdrawiam.
Looks delicious!
Cudownie puszyste!
,,Powiem" szczerze, że liczyłam na odpowiedź, hmm..
megii013, wybacz, ale oprócz bloga mam też inne zajęcia i nie siedzę przed monitorem 24/dobę, przez co nie jestem w stanie odpisywać w ciągu przysłowiowych pięciu minut na wszelkie pytania. Trochę cierpliwości 🙂 Nabywam je w różnych miejscach, głównie są to drobne sklepiki odwiedzane przypadkiem podczas zagranicznych podróży, choć ten z dzisiejszego posta otrzymałam w prezencie.
Śliczne ciasteczka, chętnie wykorzystam przepis 🙂
Po przeczytaniu tej notki przekonałam się, że pracochłonne potrawy mają wielka moc łączenia ludzi. Szkoda, że moja rodzina nigdy nie wyrabiała pyszności w ten sposób… może jeszcze wszystko przede mną.
:)) pozdrawiam ciepło
Urocze są, faktycznie chyba najlepiej robić z co najmniej 3 porcji 🙂
cudne, a jeszcze ten opis przygotowań międzypokoleniowych – bardzo sugestywny. Fajne masz wspomnienia. Pewnie ożywają z każdym zjedzonym ciasteczkiem. chętnie bym spróbowała takiego słoneczka.
Pozdrawiam
Monika